Są takie kraje w Europie, do których trafiamy, można powiedzieć, przez przypadek. Zazwyczaj przejeżdżamy przez nie, jadąc w jakieś konkretne, bardziej turystyczne miejsce, a otaczający nas krajobraz obserwujemy jedynie zza szyby samochodu. Jednym z takich krajów jest Belgia, mijana często w drodze do Francji czy Anglii. Czy warto zboczyć z ustalonej trasy i zatrzymać się w tym kraju na dłużej? Poniższe powody z pewnością przekonają każdego łakomczucha.
Gofry
W polskiej kulturze gofry kojarzą się z tradycyjną (często średniej jakości) przekąską, serwowaną przy deptakach nad Bałtykiem. Osobiście jakoś nigdy specjalnie za nimi nie przepadałam, aż do momentu odwiedzenia Brukseli. Mogę śmiało przyznać, że Belgowie tworzą nową definicje dania, jakim są gofry. Co więc wyróżnia gofry sprzedawane np. na rynku w Brukseli?
Chrupkość
zazwyczaj myśląc o gofrach, wyobrażamy sobie miękkie placki o mało wyraźnej konsystencji. Ich formę w znaczący sposób ulepszyli właśnie Belgowie, którzy po delikatnym upieczeniu gofra, smarują go wodą w cukrem i wsadzają do gofrownicy jeszcze na moment. Efekt- słodkie i niezwykle chrupiące gofry po prostu rozpływają się w ustach!
Bita śmietana
wszyscy wiemy, że bita śmietana bitej śmietanie nierówna. U nas, do gofrów zazwyczaj serwuje się zwykła bitą śmietanę w sprayu, który bardzo szybko opada i smakiem nie przypomina tej domowej, robionej na kremówce. Z kolei bita śmietana na belgijskich gofrach jest nie tylko gęsta i kremowa, ale na dodatek nie zmienia swej konsystencji wraz z upływającym czasem.
Dodatki
jak gofry, to w moim przypadku koniecznie z owocami! Na rynku w Brukseli do wyboru mamy zwykle kilkanaście różnych wariantów gofrów, jeden smaczniejszy od drugiego. Co ciekawe, sprzedawcy gofrów nie przejmują się tym, że aktualnie nie ma sezonu na dany owoc, truskawki to po prostu must have i można je dostać nawet w środku zimy. Belgowie nie oszczędzają również na sosach i polewach, wśród których króluje oczywiście półpłynna Nutella.
Czekolada
Nie znam osobiście człowieka, który nie lubi czekolady. Ta niezwykle uzależniająca używka nie tylko stanowi kaloryczną przekąskę, ale również wspomaga wytwarzanie endorfiny, dzięki czemu czujemy się szczęśliwsi. Już od wielu lat Belgowie utrzymują prym w produkcji wszelkiego rodzaju czekolad oraz produktów czekoladowych. Na ulicy w Brukseli człowiek może poczuć się jak małe dziecko, które stoi w supermarkecie przed regałem ze słodyczami i nie może się zdecydować, bo mama pozwoliła wziąć tylko jedną rzecz. I choć belgijskie czekolady nie mają sobie równych, moją wielką miłością po wizycie w Brukseli stały się czekoladowe trufle, który po prostu rozpływają się w ustach! Osobiście mogę polecić sklep ze słodyczami zlokalizowany po prawej stronie figurki sikającego chłopca (jednej z największych atrakcji tego miasta!). Mają tam około 20 rodzajów różnych czekolad (polecam gorzką z owocami leśnymi), a przy zakupie większej ilości można liczyć na atrakcyjny rabat (wraz ze znajomymi, kupując 40 tabliczek, zbiliśmy cenę prawie o połowę!). No i oczywiście smaczne trufle… również do dostania w tym właśnie sklepie, choć w cenie nieco wyższej niż czekolady :)
Frytki
Zawsze wydawało mi się, że frytki zostały wymyślone gdzieś w Ameryce, może to za sprawą Mc Donalda, a może dzięki popularności tego dodatku właśnie w USA. Tym czasem okazuje się, że prawdziwe frytki pochodzą właśnie z Belgii i co ciekawe, różnią się nieco tych oferowanych w popularnych fast foodach. Po pierwsze, robi się je zazwyczaj z prawdziwych ziemniaków, a nie ze sztucznej masy, dzięki czemu mają głęboki, ziemniaczany posmak w każdym kęsie a także każda frytka ma inny ziemniaczany kształt. Po drugie, Belgowie zazwyczaj rezygnują z ketchupu na rzecz majonezu. Kolejna sprawa to sposób podania- choć coraz częściej spotyka się frytki w zestawie, wciąż faworytem jest zwykła porcja w papierowym rożku polana, wspomnianym już, majonezem. Warto jedynie zwrócić uwagę na wielkość porcji, gdyż nawet ta mała może okazać się dla nas nie do zjedzenia! O najlepszy bar serwujący belgijskie frytki warto zapytać w Informacji Turystycznej na rynku, gdzie zaznaczą odpowiednie miejsce na mapie.
Smacznego dla wszystkich łakomczuchów, którzy w najbliższym czasie zamierzają odwiedzić Belgię!
(zdjęcia by M.H.)