To był nasz drugi z kolei pobyt nad jeziorem Garda. Po drodze na camping mijaliśmy znajomy supermarket, sklep z ogromnymi palmami czy widzianą już wielokrotnie stację benzynową. Siedząc w samochodzie po głowie chodziło mi tylko jedno pytanie: “Czy jezioro Garda i jego okolice są mnie jeszcze w stanie czymkolwiek zaskoczyć?”. Odpowiedź nadeszła w pewne słoneczne popołudnie, kiedy to postanowiliśmy zjechać nieco z głównego szlaku, prowadzącego nad samym jeziorem i odwiedzić obce mi dotychczas miejsce, jakim było Lonato del Garda.
Od samego wjazdu do miasteczka, dało się poczuć szczególny włoski klimat potęgowany przez historyczny charakter miejsca. Położenie na wzniesieniu skutkowało pochyłością ulic i przypomniało mi pamiętne parkowanie w Grecji, kiedy to nachylenie ulicy oscylowało około 45 stopni :)
Bazylika
Pierwszą rzeczą, na jaką siłą rzeczy zwróciliśmy uwagę, była pochodząca z siódmego wieku bazylika zlokalizowana w centralnej części miasteczka.

Po krótkiej wizycie we wnętrzu budynku, jako strudzeni wędrowcy, nie mogliśmy pominąć, znajdującej się naprzeciwko głównego wejścia, lodziarni, którą gorąco polecam! :)
Włoskie uliczki
Po przerwie na słodkości wybraliśmy się na spacer bez konkretnego planu. Już na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że nie jest to miasto typowo turystyczne, a mieszkańcy żyją własnym życiem i własnymi problemami. Zamiast sklepów z pamiątkami, tak licznych na nabrzeżu jeziora Garda, mogliśmy obserwować np. sklepiki z mundurkami dla dzieci, które znacząco różniły się od tych w niektórych polskich szkołach.

Idąc cały czas prosto, drogą prowadzącą pomiędzy bazyliką a lodziarnią i po skręcie w prawo, trafiliśmy na niewielki dziedziniec ze sporą ilością roślinności skrzącej się w popołudniowym słońcu.
Dalszy spacer obfitował w jeszcze większą ilość widoczków jak z pocztówek :)
Co ciekawe, w mieście znaleźć można symbole bardzo podobne do polskiej flagi :D Jak się potem okazało, było to po prostu oznaczenia szlaku górskiego.
Rocca di Lonato
Kolejnym punktem programu była wędrówka pod górę, której cel stanowił zamek Rocca di Lonato. Na wzgórze prowadziła urocza uliczka z dużą ilością kotów i widokiem na miasteczko z nieco innej perspektywy :)
Z każdym krokiem ku górze widok na miasto stawał się coraz piękniejszy i co ciekawe, oprócz nas nie było tam żadnych turystów!
Sam zamek nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia, szczególnie że jego otoczenie do najbardziej zadbanych nie zależało. Nie mniej jednak gorąco polecam wejście na górę chociażby dla ciekawego widoku na miasto oraz…

… “alejki zakochanych” która prowadzi od zamku w stronę miasta. Niezwykle urocza trasa, już sobie wyobrażam jak pięknie wygląda jesienią :D

Spokój, brak tłumów i typowy włoski charakter Lonato sprawiły, że trafia ono na listę moich ulubionych miast we Włoszech. Jeśli zamierzacie wybrać się nad nad jezioro Garda, z pewnością warto uwzględnić to miejsce w swoich wakacyjnych planach :)