Ucieszeni, po raz kolejny przeglądamy ofertę hotelu, do którego mamy pojechać już za 3 miesiące. Pragnienie słońca i słodkiego nicnierobienia kusi, a my skreślamy kolejne dni w kalendarzu. Na miesiąc przed dostajemy informację- wszystkie wyjazdy do wybranego przez nas hotelu zostają odwołane, a w zamian możemy jechać bez dopłat do droższego. Brzmi jak bajka, prawda? Co ciekawe, taka sytuacja zdarza się już po raz trzeci (o podobnym przypadku pisałam TUTAJ), a ja mam niejasne wrażenie, że biura podróży albo się na nas uwzięły, albo po prostu mają taką politykę działania. Tak czy inaczej zapada decyzja, zamiast do hotelu Vikingen, udajemy się do Lykia World & Links Golf w Antalyi, jednym z miast na tureckim wybrzeżu. Czy hotel zaoferowany przez biuro podróży spełnił moje wymagania? A może pod płaszczem 5* hotelu z polem golfowym kryła się wakacyjna katastrofa? Zapraszam na recenzję hotelu Lykia World & Links.
Zanim jednak przejdę do charakterystyki poszczególnych elementów oferty wyjazdowej, muszę zwrócić uwagę na ważną kwestię, jaką jest data wyjazdu. Na wakacjach byłam w terminie 4-11 maja, który według przedstawicieli biura, miał być już w sezonie. Na miejscu okazało się jednak, że zacznie się on na dobre dopiero po naszym wyjeździe, a przez ten tydzień w hotelu panowały, lekko mówiąc, rozgardiasz i zamieszanie związane z przygotowaniami do wakacji. W praktyce oznaczało to np. malowanie mostków nad basenami, bar przy plaży działający dopiero ostatniego dnia, aqua park nieczynny przez 3/4 wczasów, bardzo małą liczbę animacji i ogólne nieprzygotowanie.
Lokalizacja
Hotel znajduje się około 50 km od lotniska w Antalyi (około godziny drogi), 30 km od Belek i około 40 km od Side, antycznego miasta, o którym pisałam TUTAJ. Hotel położony jest 9 km od głównej drogi, ostatni odcinek to wąski asfalt przez pole. W okolicy nie ma przystanków autobusowych, aby udać się do sąsiednich miast trzeba skorzystać z taxi oferowanej przez hotel (oczywiście w odpowiednio wysokiej cenie) lub przejść na piechotę owe 9 km. Czyli w 99% przypadków wziąć taxi ;). Lykia World & Links położona jest bezpośrednio nad morzem w otoczeniu pola golfowego.
Pokoje
W związku z tym, że na wakacje pojechaliśmy w 4 osoby i zależało nam na pokoju rodzinnym lub dwóch pokojach blisko siebie, do dyspozycji dostaliśmy cały piętrowy segment. W jego skład wchodziły dwa dwuosobowe pokoje na piętrze oraz pokój na dole, który z zasady miał być salonem. Z pokoju na dole mieliśmy możliwość zejścia bezpośrednio nad basen dla dorosłych.
Jeszcze przed wejściem do pokoju moje wątpliwości wzbudziła czystość korytarza, którym szliśmy. Na wykładzinie było widać duże ciemne plamy, ściany były porysowane. W samym pokoju było troszkę lepiej, choć szklane drzwi od toalety nie widziały szmatki i płynu chyba od poprzedniego sezonu.
Co mnie osobiście zdziwiło, to drzwi do łazienki, które były zupełnie przezroczyste. Nie stanowi to zapewne problemu, kiedy do pokoju przyjeżdża małżeństwo, ja jednak czułam się wybitnie niekomfortowo prosząc współlokatora o odwracanie się tyłem do drzwi, kiedy chciałam opuścić prysznic.
Łóżka były wygodne, szerokie na tyle, że spokojnie zmieściłyby nawet dwie osoby. Pokój wyposażono w telewizor, suszarkę, sejf i lodówkę, w której znajdowały się darmowe napoje bezalkoholowe (regularnie uzupełniane). W łazience znaleźliśmy mydełka, szampony itp., choć niektóre opakowania wyglądały jakby przed dotarciem do naszego pokoju przeszły przez pole walki. Do dyspozycji mieliśmy także kapcie, gąbkę do czyszczenia butów i zestaw do szycia.
Jeden z pokoi (niestety mój) miał widok na dach hotelu, z kolei drugi na pole golfowe oraz turkusowe morze.
Jedzenie i picie
Biuro podróży, z którym jechaliśmy na wakacje, oferowało w cenie opcję all inclusive 24 h. Miało to oznaczać możliwość jedzenia praktycznie przez całą dobę. W praktyce na gości czekało śniadanie (7.00-10.00), późne śniadanie (10.00-11.00), lunch (12.30-14.30) i kolacja (19.00-21.30). Między lunchem i kolacją w jednym z barów na piętrze serwowano ciasta i drobne przekąski. Podobno koło północy podawano także przekąski nocne. W ofercie biuro podróży gwarantowało przekąski w barze przy plaży, jednak podczas naszego wyjazdu był on praktycznie nieczynny, a tym samym w niepamięć odeszły marzenia o lodach.
Jeśli chodzi o samo jedzenie, to było ono różnorodne, smaczne i bardzo atrakcyjne dla oka. Menu przystosowano również do osób na diecie (diet corner) czy wegetarian. Menu dla dzieci nie zauważyłam, mamy maluszków najczęściej korzystały z jedzenia z diet corner. Każdego wieczoru w centralnym miejscu restauracji kucharze przygotowali bardziej wymyślne dania na oczach gości, co wiązało się również ze sporymi kolejkami do tego właśnie jedzenia.
Restaurację podzielono na dwie części: ogólnodostępną oraz strefę 18+. W pierwszej z nich dostępne były specjalne małe foteliki dla dzieci.
W kilku barach serwowano zarówno napoje gorące (herbata turecka, kawa, gorąca czekolada), jak i zimne. Wszystkie drinki z racji all inclusive były w cenie, choć brakowało nam karty z dostępnymi opcjami. W barze przy lobby mogliśmy dostać orzeszki do wieczornego chrupania.
Baseny
Na terenie Lykia World & Links znajdują się 3 kompleksy basenów odkrytych oraz 3 baseny kryte (jeden z nich to “japoński”, który normalnie jest dodatkowo płatny, jednak ze względu na słabą pogodę dostępny był bez opłat). Żaden z basenów odkrytych nie miał podgrzewanej wody, co stanowiło duży problemem szczególnie przy słabej pogodzie, kiedy temperatura wody nie przekraczała 22 stopni. Baseny kryte miały podgrzewaną wodę.
W hotelu znajduje się nieduży aquapark z 5 zjeżdżalniami, który niestety przez pierwszą połowę naszego wyjazdu był zamknięty z niewiadomych powodów.
Jeden z basenów przystosowany jest do małych dzieci, woda ma głębokość mniej więcej do kolan, dzięki czemu jest w miarę ciepła. Niestety, jest on też najbardziej brudnym z basenów, a dno pokrywa warstwa zielonkawych glonów.
Morze i plaża
Dużym plusem hotelu jest położenie bezpośrednio nad morzem, które z pewnością wyróżnia go spośród innych miejsc w okolicy. Plaża jest szeroka, piaszczysta i podzielona na 3 części: jedna z nich przeznaczona została dla rodzin z dziećmi, druga jest strefą cichą, a trzecia należy do wynajmujących wille. Na plaży dostępne są darmowe leżaki, niekiedy w stanie dużego zużycia. Koło 10 rano po plaży jeździ traktor zagrabiający piasek (spora niedogodność ze względu na hałas).
Animacje i sport
Animacje podczas naszego pobytu ograniczały się do działania mini clubu dla dzieci oraz wieczornych wydarzeń dla dorosłych gości hotelu. Jednego dnia było to bingo, innego konkurs ala jaka to melodia, kolejnego pokaz tradycyjnych tańców tureckich.
Nie wiem czy to kwestia specyficznej urody hotelu czy po prostu początku sezonu, ale w ciągu dnia jako takie animacje czy zajęcia sportowe zasadniczo nie miały miejsca, dopiero w dwa ostatnie dni odbyła się popołudniowa gra w piłkę w basenie.
Atrakcje
Największą atrakcją, a dla wielu głównym powodem przyjazdu do Lykia World & Links Golf w Antalyi, jest pole golfowe o wielkości aż 60 ha. Wypożyczenie sprzętu jest płatne, ale samo pole golfowe jest idealnym miejscem do wieczornych spacerów na boso po równo przystrzyżonej trawie.
Goście hotelu mogą za darmo korzystać z sauny i hammana, a także z dobrze wyposażonej siłowni. Na terenie hotelu zlokalizowane są korty tenisowe oraz boisko do siatkówki. Co ciekawe, w hotelu znajdziemy liczne znaki kierujące do kręgielni, która po długich i zawiłych poszukiwaniach okazała się…pustym zamkniętym pomieszczeniem ze zdartą posadzką.
Obsługa nie odnosi się też jednoznacznie do gry w bilarda, w recepcji jedni twierdzą, że jest on dostępny i darmowy, inni (wraz z mężczyzną pilnującym strefy gier) stanowczo zaprzeczają. W praktyce stół stoi nieużywany pod dużą plandeką, a gra jest niemożliwa.
Przy lobby znajdziemy duży telebim, na którym wieczorami wyświetlane są mecze, i w okolicy którego co jakiś czas muzyk gra na żywo na fortepianie. W sąsiednim barze można natomiast grać w Rumicuba, a nieopodal w tenisa stołowego.
Obsługa
Obsługa w dużej większości była uprzejma i nie sprawiała problemów. Pewne zatargi mieliśmy jedynie z mężczyzną pilnującym gier, który kręcił w sprawie płatności za bilarda. Panie sprzątające wykonywały pracę w miarę dokładnie, chodź drzwi do toalety jak były brudne, tak pewnie nadal są. Obsługa prawdopodobnie ma przykazane, aby nie mówić o lokalnych środkach transportu, bo na pytanie o przystanek, a potem o to jak sami dojeżdżają, odpowiadali wymijająco. Większość pracowników hotelu zna język angielski, nie ma problemów z porozumiewaniem się i co ciekawe, część z nich pochodzi z Azji Wschodniej. Problemy komunikacyjne mogą wystąpić jednak w przypadku kontaktu z hotelową “złotą rączką”, u nas pan miał uszczelnić okno, a przykręcił wiertarką okiennicę do balkonu ;)
Kilka uwag na koniec:
- Nie polecam hotelu przed połową maja, znaczna część atrakcji nie działa, w wielu miejscach panuje nieporządek
- Hotel jest olbrzymi, ale w większości pusty i łatwo się w nim zgubić
- Widać, że w hotelu przydałby się remont, wiele elementów jest zniszczonych lub brudnych
- W hotelu dosyć mocno wieje, szczególnie na przejściu z lobby do centralnego baru, czasem lepiej wybrać inną drogę
- Na kolację nie warto przychodzić zaraz w momencie jej rozpoczęcia, kolejki są duże nawet na początku sezonu
- WIFI jest darmowe, działa wszędzie oprócz plaży
- Ręczniki na basen czy plażę są darmowe, na początku maja były dostępne bez kart ręcznikowych
- W automatach z napojami czasem zapominają podpiąć rurkę z wodą i wtedy leje się sam koncentrat soku- polecam sprawdzić przed nalaniem pełnej szklanki
- Jeden wieczór w tygodniu jest wieczorem tureckim, kiedy to w restauracji serwują typowe dania, a przy basenie rozkłada się mini targowisko z podróbkami dolce gabana
Lykia World & Links Golf w Antalya- czy warto?
Choć hotel został zbudowany stosunkowo niedawno, bo w roku 2008, to lata świetności ma już za sobą. Jest to dobre miejsce do osób niewymagających, które chcą dostać przyzwoitą jakość w promocyjnej cenie. Według mnie nie dorównuje jednak hotelom o podobnej klasie w Egipcie czy Tunezji, jest zaniedbany, ogromny i pusty, co sprawia, że czułam się w nim trochę jak w zamczysku, gdzie nigdy nie wiadomo, co czai się za rogiem. Nie polecam go szczególnie przed połową maja, kiedy większość atrakcji nie działa, a kiepska pogoda może jeszcze podkreślać jego niedoskonałości.