Kiedy wspominam temat noclegów w Japonii, zwykle dostaję pytania o dwa zagadnienia: love hotele i hotele kapsułowe. Każdy z tych typów stanowi ważny punkt przekazów na temat Japonii, choć raczej wynika to nie tyle z popularności zjawiska, ile z jego dziwaczności. O czym mówi się rzadziej, a szkoda, to tradycyjna japońska zabudowa, której sporo w Kioto, a w której można się poczuć, jakby czas się zatrzymał.
100-letni dom w Kioto
Kiedy tylko kupiliśmy bilety do Japonii, rozpoczęłam poszukiwania miejsca do spania w Kioto i Tokio. Zależało mi na zarezerwowaniu chociaż jednego noclegu w tradycyjnym domu z drewna, gdzie podłogę pokrywają maty tatami, a zamiast łóżek do spania wykorzystuje się materac, zwany futon. Udało się! Jak zwykle z pomocą przyszło niezastąpione Airbnb, gdzie znaleźliśmy pokój w 100-letnim tradycyjnym domu w Kioto. Co ciekawe, budynek został zbudowany przez dziadka obecnego właściciela i wiele jego elementów pozostało w niezmiennej od tego czasu formie. Na zdjęciach dom wyglądał bardzo klimatycznie, więc zarezerwowaliśmy jeden z pokoi na 2 noce.
Lokalizacja w Kioto
Zarezerwowane przez nas miejsce noclegu mieściło się przy bocznej uliczce dochodzącej do jednej z głównych ulic w Kioto. Lokalizacja była wyborna, bo od Kyoto Station, na którą to stację dotarliśmy Shinkansenem z Tokio, dzieliło nas 15 minut spacerem. Dodatkowo, w odległości 200 m znajdowała się stacja metra i sklep 7 eleven. Co więcej, zaledwie 5 min spacerem od miejsca noclegu mieściła się jedna ze świątyń w Kioto, Higashi Hongan-ji. Choć od głównej ulicy byliśmy oddalenie o około 200 m, miejsce było naprawdę spokojne i ciche, zarówno w dzień, jak i w nocy.
Zakwaterowanie
Po dotarciu na miejsce zadzwoniliśmy dzwonkiem i po chwili pojawił się właściciel, pan Yuki, który powitał nas uśmiechem i kilkoma miłymi słowami. Po zdjęciu butów przy wejściu (ważna zasada obowiązująca w wielu miejscach w Japonii, szczególnie w domach) siedliśmy w klęczki przy niskim stoliczku. Pan Yuki wytłumaczył nam zasady wynajmowania pokoju oraz przedstawił szczegółowe instrukcje załatwienia poszczególnych rzeczy w mieście. Zaprowadził nas też do naszego pokoju, który mieścił się na poddaszu. Po pokonaniu szeregu skrzypiących i dosyć stromych schodów znaleźliśmy się na górze, gdzie zlokalizowane były 2 pokoje oraz toaleta. Naszym oczom ukazało się miejsce, o którym marzyłam już przed przyjazdem do Kraju Kwitnącej Wiśni.
Pokój w tradycyjnym japońskim domu w Kioto
Pokój był dokładnie taki, jaki sobie wyobrażałam. Pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie, to „prawdziwy, niewymuszony minimalizm”. Podłoga o powierzchni mniej więcej 15 m2 wyłożona była matami tatami. W pokoju znajdował się także wieszak na ubrania oraz stolik z dwoma poduszkami, na których można było przy nim klęczeć. Obok można było znaleźć małą toaletkę z lustrem, która wyglądała, jakby należała do babki pana Yukiego. I oczywiście dwa futony, czyli składane materace do spania. Właściciel ostrzegł nas, że Europejczycy często czują się niekomfortowo, śpiąc na tak cienkim materacu i powiedział, że jeśli będzie taka potrzeba, to doniesie nam dodatkowe. Nam twardsze podłożenie nie przeszkadzało, mogliśmy też poczuć jeszcze bardziej autentyczny klimat japońskiego domu.
Ściany z papieru
Wielokrotnie słyszałam, że w Japonii ściany jak z papieru to norma i generalnie wszędzie wszystko słychać. Nie do końca chciałam temu wierzyć, ale przekonałam się o tym już pierwszej nocy w Tokio. Obudziłam wtedy Mateusza, myśląc, że ktoś wszedł do naszego pokoju, ale okazało się, że drzwi są zamknięte. Owe odgłosy to z kolei dźwięki zamykanych drzwi do toalety po drugiej stronie korytarza.
W tym przypadku było podobnie. Jedna z naszych ścian była dosłownie z papieru. Jej większość zajmowały przesuwne drzwi, których drewniana rama wypełniona była jakiegoś rodzaju pergaminem. Co więcej, dom był stary i drewniany, więc każde przejście do toalety było wyraźnie słyszalne dla wszystkich domowników. Czy był to wyraźny minus? Dla nas niekoniecznie, bo sen mamy raczej mocny. Efekty dźwiękowe dodawały jednak klimatu, który trudno uzyskać w cichych, nowoczesnych budynkach.
Łazienki i toaleta
Elementy, które zdecydowanie nie zostały wstawione do domu 100 lat temu to toalety i łazienka. Wizyta w japońskiej toalecie to często jazda bez trzymanki. Zazwyczaj naszym oczom ukazuje się potężna maszyna z panelem sterowania, opcjami podgrzewania deski, podmywania i suszenia, oczywiście każda z nich podlega szczegółowej regulacji. Podobnie było w przypadku 100-letniego domu. Jeśli chodzi o łazienkę, to była ona dosyć podstawowa, ale spełniająca funkcje. Do użytku gości mieszkających w 3 pokojach oddano łącznie 1 prysznic, 3 umywalki i 2 toalety. Znajdowały się one w przestrzeni wspólnej i każdy miał do nich równy dostęp.
Kuchnia
W przestrzeni wspólnej korzystaliśmy także z kuchni oraz pokoju ze stołem. W kuchni dostępne były podstawowe naczynia, czajnik i mikrofalówka. Przyrządzony posiłek można było zjeść przy tradycyjnym stole, przy którym zwykle klęczy się na poduszkach. Jako że buty zostawia się przy wejściu, do przemieszczania się między strefą pokoi a łazienką na dole można użyć tradycyjnych drewnianych klapek.
Cena za nocleg w Kioto
Jeśli chodzi o cenę, to nocleg w tradycyjnym japońskim domu nie odbiega znacząco od takiego w hostelu. Noclegi są w Japonii jedną z bardziej kosztochłonnych kategorii i ciężko zredukować w niej wydatki. Miejsce wynajmowaliśmy przez Airbnb, gdzie za 2 noclegi zapłaciliśmy łącznie 645,80 zł (322,90 zł za noc), czyli standardowo jak na warunki japońskie.
Ogólne wrażenia
Tradycyjny japoński dom bardzo przypadł mi do gustu i spanie w nim okazało się jeszcze ciekawszym doświadczeniem, niż zakładałam. To zdecydowanie najbardziej klimatyczne miejsce, w jakim dotychczas miałam okazję nocować. Zapach drewna, delikatne światło lampionu zwisającego z sufitu, widok z okna na malutki ogród w stylu zen. To wszystko nadawało wyjątkowy charakter temu miejscu. Jeśli jeszcze kiedyś będę miała okazję odwiedzić Kioto, z pewnością wrócę do 100-letniego drewnianego domku zbudowanego przez dziadka pana Yukiego.
Ciekawostka
Dla tych, którzy wytrwali do końca, mam ciekawostkę. Przy drewianych domach w Japonii często znajdują się plastikowe wiadra napełnione wodą. Przez pół wyjazdu zastanawialiśmy się o co chodzi. Otóż służą one za pierwszą pomoc w przypadku wybuchu pożaru. Sąsiedzi z okolicy zbiegają się ze swoimi wiadrami i mogą ograniczyć rozprzestrzenianie się ognia. Jest to szczególnie istotnie ze względu na ciasną zabudowę oraz dużą ilość budynków z drewna.