Wielkie Pałac… ahhh to prawdopodobnie najbardziej znana atrakcja w Bangkoku. No właśnie, znana na tyle, że nawet w środku tygodnia w ciągu niskiego sezonu trudno jest dostać się do wejścia. A może by tak jednak w ostatniej chwili zmienić plany i zrezygnować z atrakcji, polecanej chyba przez każdy wydany przewodnik po Tajlandii na rzecz mniej znanej Wat Pho?

Odpuszczamy Wielki Pałac

To były jedne z ostatnich dni w Bangkoku. Postanowiłyśmy odpuścić sobie kolejny wyjazd do ukochanego Chinatown i przez chwilę wtopić się w sporych rozmiarów tłum turystów, udając się do Wielkiego Pałacu, nazywanego też Phra Borom Maha Ratcha Wang (tak, Tajowie lubią utrudniać sobie życie ;)). Poszłyśmy rano, bo jak wiadomo, wtedy przy atrakcjach turystycznych są najmniejsze tłumy. Były mniejsze o tyle, że dało się przejść przez główną bramę. I nic więcej. Potem już tylko dziki tłum Azjatów robiących zdjęcia z wynajętymi szyldami “Welcome to The Grand Palace”.  Potem czekało nas jedynie przeciskanie się między solidną grupą Chińczyków i po jakiś 15 minutach dotarłyśmy do kas z biletami, które kosztowały tylko 50 zł.

Szybka kalkulacja

Jak przystało na backacperów, zaczęłyśmy od razu kalkulować ile to porcji pad thai i że to prawie 3 noce w przyzwoitym hotelu. Nie, nie jesteśmy sknerami i na ciekawiące nas atrakcje możemy wydać nawet kilka razy tyle. Ale w Bangkoku zdążyłyśmy już zobaczyć co najmniej 15 innych świątyń, a tłum Azjatów i żarzące południowe słońce nie zachęcały do zwiedzania. W ten oto sposób zmieniłyśmy plany o 180 stopni i zamiast zwiedzać dawną oficjalną siedzibę królów Tajlandii, udałyśmy się do… Wat Pho, położonej zaraz za murami Wielkiego Pałacu. Czy było warto?

Omijamy tłumy!

Już przy wejściu okazało się, że dziki tłum Chińczyków, robiących zdjęcia wszystkiemu co się rusza, został w Wielkim Pałacu. Uffff… udało się :) Co więcej, za wstęp płaciło się tylko 100 THB (ok. 10 zł), a w okolicy panował względny spokój. Nie zastanawiając się zbyt długo, kupiłyśmy bilety. Czym prędzej weszłyśmy do pierwszego obiektu, który mieścił bardzo znany posąg leżącego Buddy.

Wat Pho- Tak bardzo podobni *.*
Tak bardzo podobni *.*
Złoty Budda Wat Pho- Głowa Buddy
Głowa Buddy

Świątynia Leżącego Buddy

Świątynia Wat Pho, znana też jako Wat Phra Chetuphon, to jeden z największych kompleksów świątynnych w Bangkoku. Mieści podobno aż ponad 1000 różnych wizerunków Buddy! Na jej terenie znajdziemy też specjalne szkoły dla mnichów i znaną na całym świecie tajską szkołę masażu. Swoją drogą są całkiem nieźle urządzone- zaglądałyśmy przez okno do środka jednej z nich ;)

Wat Pho Słoniowe spodnie rules.
Słoniowe spodnie rules.
Wat Pho
Wat Pho

Ach, zapomniałabym o gratisach, a któż z nas nie kocha gratisów?? Przy wejściu dostaje się bilet z taką specjalną częścią, którą można oderwać i wymienić na darmową wodę :)

Wat Pho Podobno wrzucanie po 1 monecie do każdego "kociołka" przynosi szczęście
Wat Pho Podobno wrzucanie po 1 monecie do każdego “kociołka” przynosi szczęście

Tym sposobem, zamiast przepychać się wśród tłumów turystów w Wielkim Pałacu, zobaczyłyśmy namiastkę tajskiej historii w nieco spokojniejszym wydaniu. Mała liczba zwiedzających oraz nastawienie raczej na “pokażemy Ci” niż “wyciągniemy z Ciebie ostatnią kasę” pozwoliło nam jeszcze lepiej wczuć się w klimat świątyni i w spokoju chłonąć, tak różną od naszej kulturę.

Więc może czasem warto odpuścić sobie polecane w przewodnikach atrakcje i wybrać mniej uczęszczaną ścieżkę? W tym przypadku jestem jak najbardziej za :)