Już którąś godzinę z rzędu próbujesz zmieścić wszystko do plecaka. Składasz, układasz, wyciągasz, a efekt nadal marny. Wciąż nie możesz upchnąć tego statywu, a kurtka (obowiązkowa według wszystkich członków rodziny) wystaje niezgrabnie z górnej kieszeni plecaka. Czy rzeczywiście wszystkie zabrane rzeczy będą Ci potrzebne podczas wyjazdu? Zapraszam na ranking 5 rzeczy, których moim zdaniem nie warto zabierać do Tajlandii.

Zanim wybrałam się w podróż, spędziłam mnóstwo czasu surfując między kolejnymi stronami internetowymi w poszukiwaniu złotego środka w kwestii pakowania. W ten oto sposób ograniczyłam drastycznie swoją liczbę zabieranych ciuchów, jednak kolejne dni podróży utwierdzały mnie w przekonaniu, że kilka zabranych rzeczy mogłam spokojnie zostawić w domu. Oto i one :) (Zaznaczam, że są to moje własne refleksje po wyjeździe na przełomie maja i czerwca w rejony Bangkoku, Koh Phangan i Nakhon Si Thammarat, tak więc wymienione rzeczy mogą być potrzebne np. na pn Tajlandii w chłodniejszych miesiącach)

1. Kurtka

Nie chciałam brać tej kurtki, naprawdę nie chciałam. Czytałam masę razy na różnych forach, że na południu Tajlandii czy w Bangkoku, szczególnie w maju i czerwcu, kurtka jest zupełnie zbędna. Czasami jednak rodzinka troszczy się o nas za bardzo i nie chce wypuścić z domu bez niezbędnego (według nich) elementu. Tak właśnie było z kurtką, której nie ubrałam nawet podczas podróży do Warszawy. Kurtka niby nie duża, bo zwykła przeciwdeszczowa, ale zabierała ograniczoną już i tak przestrzeń plecaka. Przez pierwszy tydzień nosiłam ją w cichej nadziei “a może się jednak przyda”. Nie przydała się i została z hotelowym pokoju w Nakhon Si Thammarat ;) “Czyli w ogóle nie padało?” zapytacie. Padało dwa razy, ale za każdym razem tak intensywnie, że moja kurtka przemokłaby po pierwszych 5 min ulewy. A kiedy na dworze temperatura dobija do 40 stopni, to łatwiej się rozebrać, niż potem suszyć przemoknięte ubrania ;)

2. Statyw

Przed wyjazdem stwierdziłam, że jako ambitny aspirujący fotograf i operator kamery, zainwestuję w statyw. Udałam się do sklepu, kupiłam jakiś turystyczny model (50 cm po złożeniu i 1 kg) i spakowałam czym prędzej do plecaka. Statywu użyłam ze dwa razy i to tylko dlatego, że miałam w głowie przeświadczenie “targałam go przez tyle tysięcy kilometrów, to muszę go chociaż raz użyć”. Tym sposobem statyw przez cały wyjazd zajmował mi 1/4 plecaka o pojemności 40 l i dokładał do masy całości 1 kg. Jeśli nie jesteście profesjonalnymi fotografami/ twórcami filmów, radzę zrezygnować z zabierania statywu lub też zainwestować w wyginaną małą wersję, która może nie posiada aż tylu funkcji jak wersja normalna, ale przynajmniej mieści się do codziennego plecaczka i jest zawsze pod ręką.

5 rzeczy, których nie warto zabierać do Tajlandii Polecam taki statyw :)
Polecam taki statyw :)

3. Przełączka do prądu

W Tajlandii nie ma problemu z podłączeniem europejskich wtyczek bezpośrednio do gniazdka, w związku z czym nie ma potrzeby zabierania specjalnych przełączek. Tego rodzaju urządzenie może się przydać tylko jeśli np. lecicie przez Katar i koniecznie musicie podładować coś na lotnisku (pamiętajcie tylko, aby zabrać je do bagażu podręcznego! ;)).

4. Maska do nurkowania

(tyczy się Koh Phangan) Jeszcze na długo przed wyjazdem naczytałam się o bogatym życiu podwodnym okolicznych wysp, o żółwiach i rafach koralowych. Bez zastanowienia zabrałam więc maskę do nurkowania- no bo jak to, mam przegapić taką okazję? Na miejscu okazało się, że na wybrzeżu południowym i zachodnim wyspy Koh Phangan woda, nawet 100 m od plaży, sięga mi ledwo do kolan, a przy brzegu leżą jedynie połamane szare koralowce. Tym oto sposobem maski użyłam tylko raz, podczas wycieczki do Ang Thong National Marine Park (możecie poczytać o niej TUTAJ), kiedy i tak była możliwość dostania maski od organizatorów. Innymi słowy, zamiast specjalnie kupować maskę w Polsce, lepiej pojechać na wybraną przez nas wyspę i dopiero na miejscu, kiedy okaże się rzeczywiście potrzebna, udać się do sklepu, gdzie na pewno dostaniemy ją w niższej cenie ;)

5 rzeczy, których nie warto zabierać do Tajlandii Ang Thong National Marine Park pod wodą :)
Ang Thong National Marine Park pod wodą :)

5. Pełne buty

Jeżeli nie macie zamiar udawać się na trekking do dżungli czy w góry, pełne buty okażą się prawdopodobnie zbędne. W Tajlandii (szczególnie w maju i czerwcu) jest na tyle gorąco, że człowiek miałby ochotę chodzić na boso :) Osobiście polecam zabranie sandałów, które z moim przypadku używane były zawsze i wszędzie (nawet pod prysznicem, kiedy obtarły mnie klapki). Od biedy w sandałach można się te wspinać po mniej wymagających trasach, na przykład podczas wycieczki do Ang Thong National Marine Park.

No cóż, człowiek uczy się na błędach. Mam nadzieję, że Wasze plecy nie będą musiały dźwigać dodatkowych kilogramów :)



Booking.com